Belka
Środa, 25 Września 2024   imieniny: Aurelia, Władysław, Kamil
Rejestracja Witaj: Gościu, Zaloguj się
 
Belka
 
 

Felieton wikarego na 10 lutego 2019 roku

Data publikacji: 2019-02-09, Data modyfikacji: 2019-02-11
A A AWydrukDrukuj  
 
Powołani jak prorok i wezwani do misji Powołanie proroka Izajasza, o którym usłyszeliśmy w pierwszym czytaniu, ukazuje nam w kolejną już niedzielę – temat – powołania do ważnej misji. Wyczuwamy poczucie niegodności Izajasza, podobnie jak tydzień temu było u Jeremiasza. Izajasz doświadcza powołania Bożego w świątyni, tam gdzie obcuje z Najświętszym Bogiem, co jeszcze bardziej podkreślają słowa: „Święty, Święty, Święty”. Lęk i osamotnienie w chwili powołania są częstym doświadczeniem, w ten stan wchodzi Bóg ze swoją łaską, która chce uzdrawiać i dodawać odwagi. Słowa Izajasza: „Oto ja, poślij mnie!” – wskazują gotowość do pójścia za wezwaniem Bożym. Teraz popatrzmy na nasze „podwórko życiowe ” i zadajmy sobie pytanie: czy w stanie, który aktualnie pełnię czuję się wybranym i wezwanym do misji, choć mam ciągle świadomość swojej niegodności, to jednak idę dalej, nie zatrzymuję się, nie rezygnuję? Kilka dni temu rozmawiałem z jednym młodym człowiekiem, który czuł się zbuntowany na swój los: niby wszystko miał co było najbardziej konieczne do życia, a gdy przyszło do najmniejszego niepowodzenia od razu się załamywał i chciał rezygnować tak z pracy, jak i studiów. Gdy bliscy chcieli mu pomóc ten popadał w nerwy i mówił, że: „ on sobie sam poradzi, nie chce o tym rozmawiać itd.” Czas mijał, a sytuacja tego człowieka wcale nie poprawiała się, a nawet – wręcz przeciwnie – była coraz to gorsza. Stan psychiczny: to wrak człowieka, z którym nie można było rozmawiać na żaden temat, gdyż nerwy i wulgaryzmy przeplatały się tylko. Dopiero potrzeba było ojca, który podjął się przeprowadzenia poważnej rozmowy z synem, w której „nie przygłaskiwał” go, ale zwrócił uwagę na to kim jest i do czego został wezwany. Na początku, starał się go zrozumieć, pokazać plusy i minusy jego sytuacji, aż na koniec ruszył konkretnie: „Synu nie jesteś małym chłopcem, musisz podjąć odpowiedzialność za swoje życie, co wyrazi się w tym, że wyprowadzasz się z domu, wynajmujesz mieszkanie, poszukasz sobie jeszcze lepszej pracy, zaczynasz dbać o siebie i wtedy poczujesz, co to znaczy bycie dorosłym człowiekiem. Nie myśl sobie, że ktoś za Ciebie podejmie twoje zadania. My jako rodzice – zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy. Miałeś to co najważniejsze, teraz zacznij walczyć, bo na silę nikt ci nie pomoże, a nawet ty tej pomocy nie chcesz, jak sam stwierdzasz. Nie jest mi łatwo, jako ojcu, mówić takie słowa, ale wiem że potrzeba w tej sytuacji „mocnego cięcia”, bo inaczej ty popadniesz w jeszcze większą depresję, a wtedy zostanie tylko zakład zdrowia psychicznego. Będziemy Cię wspierać na miarę naszych możliwości, ale krok należy teraz do ciebie. Na koniec pamiętaj, że jesteś kochanym dzieckiem Boga i to On ma plan dla ciebie, ale daj mu czas w swoim życiu. Człowiek nie jest samotną wyspą”. Gdy słyszałem owo opowiadanie pierwszy raz, to się przestraszyłem, że może zbyt radykalne podejście. Jednak, jak mówił ten młody człowiek, choć na początku „go zamurowało”, to potem jakby się obudził ze złego snu, który się skończył i rzeczywiście małymi krokami rozpoczął walkę o siebie i swoje życie. Cały czas przypominały mu się słowa o tym, że ojciec zwrócił uwagę, żeby wpuszczał Boga do swego życia, by dawał Mu czas. Tak zaczęła się przygoda, która trwa do dziś, że ten trzydziestoletni mężczyzna ma dziś swoją małą firmę, która nabiera rozpędu na rynku, przygotowuje się do ślubu, bo na wspólnocie grupy rozważającej co tydzień Pismo Święte spotkał swoją przyszłą żonę. Chociaż na początku pojawiał się bunt na rodziców, to coś w sercu nie pozwalało mu się obrażać na nich – odwiedzał ich i pomagał w różnych sprawach, co i oni zauważyli i też mu pomagali, ale delikatnie, by nie zabierać mu pola do rozwoju. Tak dziś ten młody człowiek zapragnął podzielić się tym swoim zmaganiem, aby inni dostrzegli owo Boże powołanie życiowe – właśnie w najtrudniejszych chwilach życia, aby wtedy potrafili dokonać skoku wiary, pewnego ryzyka, ale nie samotnie zamknięci w swoim egoizmie, lecz w życiu z Bogiem i z ludźmi. Artykuł Felieton wikarego na 10 lutego 2019 roku pochodzi z serwisu Diecezja Rzeszowska.

Pełna treść wiadomości na: diecezja.rzeszow.pl/?p=48850
diecezja.rzeszow.pl, Źródło artykułu: diecezja.rzeszow.pl
 
Komentarze
Brak komentarzy, Twój może być pierwszy!
Autor:
Kod z obrazka:
Puste pole z komentarzem
Puste pole z podpisem
Wyszukaj
 
Kreska
Dodaj artykuł
 




Brak sond
 
Newsletter
Bądź na bieżąco z nadchodzącymi imprezami. Zapisz się na bezpłatny newsletter.
 
 
rzeszowski

Powiat rzeszowski - powiat, którego siedzibą jest Rzeszów, mimo że sam do niego nie należy. Powiat utworzony w 1999 roku w ramach reformy administracyjnej, znajdujące się w województwie podkarpackim. Należy do niego gminy: Dynów (gmina miejska), Błażowa, Boguchwała, Głogów Małopolski, Sokołów Małopolski, Tyczyn, Chmielnik, Dynów (gmina wiejska), Hyżne, Kamień, Krasne, Lubenia, Świlcza, Trzebownisko.

Raj dla miłośników bliskich spotkań z naturą. Jedną trzecią ziem powiatu zajmują obszary chronione. Malownicze widoki i nieskażone środowisko naturalne przyciągają turystów jak magnes. Idealne miejsce na spacery w cichy i spokoju. Zabytkowe pałace, dwory, kościoły i przydrożne kapliczki świadczą o bogatej historii tego regionu. Szczególną uwagę warto zwrócić na zabudowę rynków miast należących do powiatu.    

 

Zgłoś uwagi - uzupełnij wszystkie pola