Felieton wikarego na 4 listopada 2018 roku
Data publikacji: 2018-11-03, Data modyfikacji: 2018-11-04
„Słuchać i miłować…”
Po rozważeniu liturgii Słowa Bożego z XXXI niedzieli zwykłej zauważamy, że podstawową umiejętnością człowieka w relacji do Boga jest zasłuchanie: „Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jedyny.” Nam współczesnym bardzo trudno jest słuchać i co najgorsze jeszcze coś usłyszeć. Zgiełk miast, zabieganie i pracoholizm – wszystko wręcz na wczoraj – powodują, że nie potrafimy się zatrzymać. Dopiero potrzeba choroby, cierpienia czy nagłej śmierci, aby zacząć myśleć i zauważać drugiego człowieka. Trudno wtedy się uśmiechać, ale trzeba zmierzyć się z tymi granicznymi momentami, aby zmienić kierunek postępowania.
Słyszałem kilka tygodni temu piękne, a zarazem trudne świadectwo małżeństwa, które doświadczyło śmierci poczętego, a nienarodzonego jeszcze ich dziecka. Mieli wielkie oczekiwania: ona ciągle realizowała różne projekty w pracy zostając po godzinach; on pracował natomiast nieustannie w delegacji. Nie przejmowali się nowym życiem, które dorastało pod sercem matki. Jak sami stwierdzili: „nie mieliśmy żadnego kontaktu ze sobą, naszym celem było gromadzenie pieniędzy i nic więcej. Dopiero smutne i tragiczne informacje z gabinetu lekarskiego spowodowały, że zatrzymaliśmy się. Wreszcie ja jestem na chorobowym i widzę ile spraw zaniedbałam. Mąż postanowił zjechać na pewien czas – co nigdy nie było możliwe – a teraz się udało i kierownictwo nie robiło problemów. Zauważyliśmy, że zapomnieliśmy nie tylko o Bogu, ale i o nas samych. Teraz po tym wszystkim uczymy się dopiero słuchania siebie, aby usłyszeć ten wewnętrzny przekaz, który płynie każdego dnia gdy spożywamy codziennie wspólne śniadanie, obiad i kolację, gdy porządkujemy mieszkanie oraz razem oglądamy telewizję. Teraz szczera rozmowa i popatrzenie sobie w oczy nie stanowią problemu, podobnie i modlitwa rodzinna czy małżeńska. Z biegiem czasu czytamy znaki Boga pośród nas i wiemy, że nie ma przypadków, ale sytuacje, z których mamy wyciągać wnioski, które wyrażają się w postawie miłości i wzajemnego zauważenia i szacunku”.
Przeanalizujmy nasze życie, Drodzy Czytelnicy, i spróbujmy zadać sobie pytanie: co czynię, aby odkrywać sens życia rodzinnego oraz czy nie niszczę siebie i bliźnich przez jakieś egoistyczne działania? Jednak nie wystarczy być porządnym i spełniać tylko swoje obowiązki, ponieważ może to doprowadzić do całkowitej oziębłości. Potrzeba w tym wszystkim głównie postawy serca, która wyrazi się w postawie miłości miłosiernej. Dopiero ona opromienia życie, nadaje mu sens i wartość. Miłość sprawia, że życie jest godne miłości. Wtedy nawet najtrudniejsze wydarzenia będą nas jednoczyć we wspólnym działaniu.
Na koniec tekst wiadomości, którą otrzymali moi zapracowani koledzy, którzy nawet siedząc z przyjaciółmi musieli załatwiać jakieś służbowe sprawy przez komputer: „Chłopy! Dobrze, że jesteście i mi się tam nie dawać smutkom, ale mieć czas na wszystko – nie tylko na kasę – bo potem się okaże, że nic z tej kasy, jak drugiej osoby zabraknie” – kilka prostych słów, a mówiących wszystko: słuchaj i kochaj, – a reszta sama przyjdzie na wzór słów św. Augustyna: „Kochaj i czyń co chcesz”.
Artykuł Felieton wikarego na 4 listopada 2018 roku pochodzi z serwisu Diecezja Rzeszowska.
Pełna treść wiadomości na: diecezja.rzeszow.pl/?p=46928
diecezja.rzeszow.pl, Źródło artykułu: diecezja.rzeszow.pl