Data dodania: 2014-03-18
- Musimy zapomnieć o tym, że już jesteśmy mistrzami, tylko jesteśmy jednym z pretendentów do mistrzostwa, a to trzeba wyszarpać na boisku - mówi Bartosz Górski, wiceprezes Asseco Resovii.
Chcesz wiedzieć wszystko o Asseco Resovii? Wejdź na RZESZOW.SPORT.PLAsseco Resovia w tym sezonie miała rządzić i dzielić w polskiej lidze i w europejskich pucharach. Tymczasem odpadła już w Lidze Mistrzów, a w sobotę przegrała z Jastrzębskim Węglem 0:3 w półfinale Pucharu Polski. Przegrała w bardzo złym stylu, nie podejmując praktycznie walki z dobrze dysponowanym rywalem. Tym samym straciła szanse na realizację drugiego celu podstawionego przed drużyną.Teraz mistrzom Polski zostaje już tylko obrona tytułu, ale do tego jeszcze bardzo długa droga.
Rozmowa z Bartoszem Górskim
Marcin Lew: Po kilkudziesięciu godzinach od półfinału Pucharu Polski z Jastrzębskim Węglem ta porażka 0:3 boli bardziej czy trochę mniej?
Bartosz Górski: Emocje trochę opadły, ale rozczarowanie zostało. Cele przed zespołem zostały postawione takie, żeby ten puchar zdobyć. I nie tyle wynik był rozczarowujący, co styl, w jakim przegraliśmy z Jastrzębskim Węglem. Myślę, że umiejętności zawodników po drugiej stronie są podobne, ale agresja i determinacja były po stronie Jastrzębia zdecydowanie wyższe.To często stanowi o zwycięstwie i gratulacje dla naszych przeciwników, którzy zagrali świetne spotkanie i wykorzystali naszą słabszą postawę. Nam nic nie wychodziło i moim zdaniem zagraliśmy najsłabszy mecz w sezonie.
Może balon sukcesu był za bardzo napompowany?
- To są przecież zawodnicy, którzy powinni sobie radzić z presją, ze stawianiem przed nimi wysokich celów. Tego oczekujemy od zawodników, którzy z nami podpisują kontrakty. Teraz mamy kilka dni przerwy, wyjeżdżamy na minizgrupowanie, podczas którego będzie okazja do poważnych rozmów, co nie zagrało w drużynie i w jaki sposób to poprawić.Wiara w nas jednak pozostaje. Wiara w to, że ten ostatni cel, który pozostał do zdobycia, osiągniemy. Trzeba jednak postarać się o jeszcze większą determinację, zaangażowanie, wykrzesać z siebie rezerwy. Bo każda drużyna, grając z nami, "rzuca się do szyi" mistrzom Polski. A my musimy zapomnieć o tym, że już jesteśmy mistrzami, tylko jesteśmy jednym z pretendentów do mistrzostwa, a to trzeba wyszarpać na boisku.
Dwa cele, które wyznaczyliście drużynie, nie zostały już zrealizowane. Zostaje gra o mistrzostwo Polski. I tylko to może uratować sezon? Przed rokiem prezes Asseco Poland Adam Góral powiedział, że nawet mistrzostwo nie uratuje sezonu. Może teraz jest podobnie?
- Jeżeli się nie realizuje celów postawionych przed zespołem, to można powiedzieć, że jest on na minus. Ale na rozliczenia przyjdzie czas po sezonie. Każdy rok uczy nas czegoś nowego, a my rozliczamy po jego zakończeniu.
To czego nauczyliście się już w tym momencie? Wygląda na to, że koncepcja dwóch równych szóstek w tych najważniejszych meczach nie wypaliła. Wypaliła natomiast zespołom, które postawiły na mocniejszy wyjściowy skład, wsparty słabszymi zmiennikami.
- W sporcie nie ma złotego środka do sukcesu. Jest tyle składowych, że eliminując jedno ryzyko, może pojawić się drugie. My postawiliśmy na minimalizację ryzyka związanego z kontuzjami oraz koncepcję zróżnicowanego stylu gry, stąd wybór takiej kadry. Ale jak mówiłem, rozliczenia tej koncepcji będą po sezonie, wtedy wyciągniemy stosowne wnioski.
A teraz jakieś kroki będą podejmowane? Bo porażki się zawsze mogą zdarzyć, ale styl tej ostatniej był bardzo zły.
- I o tym będziemy rozmawiać i nad tym pracować. Będziemy do końca wspierać tych chłopaków, bo w nich wierzymy, wiemy, że potrafią grać lepiej. Będziemy zastanawiać się, w czym możemy sobie pomóc, zarówno mentalnie, jak i poprawą elementów gry. Tak czy inaczej mają od nas duże wsparcie i nic się tu nie zmieniło od samego początku sezonu. Jesteśmy razem, czy wygrywamy, czy przegrywamy.
Czyli żadnych nerwowych ruchów nie będzie, podobnie jak w latach ubiegłych?
- Tak, będziemy konsekwentni. Wierzymy, że ta konsekwencja doprowadzi nas do mistrzostwa Polski.
Trener Andrzej Kowal wyliczał, że rok temu też przegraliście Puchar Polski, dwa lata temu podobnie. A na końcu było mistrzostwo.
- Ja nie patrzę na statystyki, na historię. Rozumiem kibiców czy dziennikarzy, którzy coś takiego lubią. Ale mnie interesuje to, co jest teraz, i patrzenie do przodu, nie wstecz. Teraz mamy trudne chwile, trzeba wyciągnąć wnioski z porażki i podnieść głowę.Twórz z nami Rzeszów.Sport.Pl! Dołącz do nas na Facebooku
więcej »